Masyw Ślęży – Szczytna 466 m n.p.m.

27 kwietnia, 2020

Szczytna 466 m n.p.m. to najwyższe wzniesienie Wzgórz Kiełczyńskich. Te wybijające się około 200m ponad otaczające je miejscowości wzniesienia, stanowią eksklawę Ślężańskiego Parku Krajobrazowego oraz stanowi obszar chroniony Natura 2000. Znajdują się tutaj stanowiska m.in. zanokcicy serpentynowej, rośliny z gatunku paproci, rośliny wpisanej do Czerwonej Księgi Gatunków Zagrożonych. Mimo, iż porośnięte są drzewami, oferują z paru miejsc ciekawe panoramy.


Z miejscowości wokół Wzgórz Kiełczyńskich wymienić warto na pewno Wiry, gdzie jeszcze do niedawna znajdowała się udostępniona dla turystów kopalnia magnezytu. Teraz funkcjonuje tam rozlewnia wód mineralnych. Natomiast w miejscowości Kiełczyn, od których to małe pasmo bierze nazwę, znajduje się Sanktuarium Najświętszej Maryi Panny i właśnie obok tej świątyni na dużym parkingu zostawiamy samochód i rozpoczynamy wędrówkę. Miejscowość była pierwotnie osadą słowiańską, a nazwę bierze od słowa Kolce co mogło być nawiązaniem do usytuowania w gęstym lesie.

Darmowy duży parking obok kościoła.

Gdy wielu turystów wybiera niezwykle popularną Ślężę, nasze oczy, odznaka Sudecki Włóczykij, kieruje właśnie na Szczytną. Podczas planowania wycieczki dowiadujemy się, iż przez szczyt przebiega ścieżka znakowana znakami żółtymi z Świdnicy przez Przełęcz Tąpadła i dalej przez Ślężę do Sobótki. Niestety nie sposób ułożyć z tego pętli, a nas dodatkowo tym razem ogranicza czas (popołudniem spaść ma deszcz) oraz dystans (trasę traktujemy jako poligon nowych doświadczeń podróży z dzieckiem). Tu przychodzi z pomocą niezawodna papierowa mapa. Mianowicie naprowadza nas ona na Zieloną Ścieżkę Dydaktyczną Wzgórza Kiełczyńskie. Stanowi ją około 8km ścieżka, około 300m przewyższenia, tablice informacyjne na trasie oraz skromna infrastruktura turystyczna.

Znaki którymi podążać będziemy przez następne około 2 godziny.

Pierwszym punktem wartym uwagi jest Sanktuarium Najświętszej Maryi Panny obok którego parkujemy. Aktualnie (25.04.2020) prowadzone są tu prace remontowe, w postaci odnowienia elewacji, co już zrobiono i cieszy oko, piękną bielą oraz remont dachu. Całe sanktuarium otacza kamienny mur. Mimo, iż nie dane było nam go zwiedzić, warto napisać o nim parę słów. Pierwsza, prawdopodobnie drewniana, świątynia powstała tu już w latach 1230-1240 za sprawą księcia Bolka I Surowego. Kościół miał powstać w sąsiedniej miejscowości, ale materiały w cudowny sposób przeniosły się kilkukrotnie w obecne miejsce, co uznano za wolę Najświętszej Marii Panny i rozpoczęło jej kult w tym miejscu. Murowana świątynia powstała w XV i XVI w. Ciekawostką jest, iż w XVII w. z powodu licznych pielgrzymek z Polski, w co drugą niedzielę odprawiana była msza po polsku.

Sanktuarium Najświętszej Maryi Panny w Kiełczynie.

Ruszamy za zielonymi znakami lekko pod górę leśną ścieżką. Gdzieniegdzie przebijają się kwitnące drzewa owocowe. Po krótkim marszu docieramy na niewielką polanę, na której znajdują się kolejne dwa ciekawe, odrestaurowane w 2006 roku obiekty.

Pierwszym z nich jest pomnik ku czci poległych w pierwszej wojnie światowej Niemców, mieszkających wtedy w 5 pobliskich wsiach. Składa się on z wysokiego postumentu, na którego bokach wypisani są wszyscy polegli, wraz z datami śmierci i miejscowościami, z których pochodzili. Na frontowej ścianie widnieje napis głoszący kim byli. Na szczycie postumentu siedzi kamienny lew, oparty prawdopodobnie na armacie. Patrzy w dal, i gdyby wyciąć porastające dzisiaj drzewa, patrzyłby w kierunku Gór Sowich i Wałbrzyskich.

Pomnik poległych w I Wojnie Światowej.

Drugim ciekawym obiektem jest pomnik pamięci dr Karla Winklera z Dzierżoniowa, propagatora turystyki w obrębie Wzgórz Kiełczyńskich w postaci przeciętego głazu narzutowego. Druga połowa stanowi pomnik w miejscowości Kamionki.

Pomnik pamięci Karla Winklera

Ruszamy dalej, w trawers przechodzący skrajem lasu. Otwierają się tu piękne widoki na pasma Sudetów, wyrastające nagle z równiny niczym mur. Spektakularnie z tej perspektywy wygląda szczególnie Wielka Sowa 1014 m n.p.m.

Panorama na Sudety.

Podążając dalej za zielonymi znakami schodzimy chwilkę w dół, aby skręcić zaraz w lewo i pokonać kolejne krótkie podejście. Meandrujemy między drzewami, co raz to podchodząc i schodząc w dół. Mimo to cały czas zdobywamy wysokość. Na zboczu pojawiają się drobne skałki i kamienie oraz liczne kwiaty, z których potrafimy rozpoznać fiołki wonne, zawilce gajowe i gajowce żółte. Stwarza to miłą atmosferę. Po drodze mijamy drewniane ławki, na których można spocząć, a trasa prowadzi momentami dłuższymi wypłaszczeniami.

Gajowiec żółty
Zawilec gajowy
Głazy na trasie

Dochodzimy w okolicy 3km do połączenia ze szlakiem żółtym co oznacza, że do szczytu zostało już niewiele. Na końcowe podejście składają się kamienne schody, po których pokonaniu, kilkudziesięciometrowa ścieżka doprowadza nas na szczyt. Na miejscu robimy mały odpoczynek oraz pamiątkowe fotografie pod tabliczkami szczytowymi. Są dwie, oficjalna PTTK i druga, wydrukowana na kartce. Wg źródeł internetowych istniała jeszcze jedna duża drewniana, lecz jej nie znaleźliśmy.

Kamienne schody przed szczytem.
Szczyt Szczytnej 466 m n.p.m.

Po za tym jest tablica informacyjna, dwie ławki i palenisko. Dodatkowo turyści usypali dużą kamienną piramidę. Drzewa na tej wysokości są jeszcze w mało zaawansowanej, w stosunku do tych na dole, fazie rozwoju i nie okrywają ich liście. Po krótkim odpoczynku ruszamy w dół. Docieramy do miejsca dokarmiania zwierząt leśnych. Znajduje się tu duży paśnik oraz lizawki. O szczegółach tego przedsięwzięcia znów informuje tablica, a do dyspozycji turystów oddana jest ławeczka.

Lizawka. Widać kostkę soli.
Paśnik.

Dalsza droga prowadzi przez wierzchołki. Z jednego z nich rozpościera się między drzewami widok na Ślężę z widocznym nadajnikiem RTCN. Dalej kontynuujemy zejście, gdzie w między czasie w dużym prześwicie otwiera się widok na równiny z licznymi polami rzepaku, które o tej porze roku pięknie się zażółciły.

Ślęża
Panorama z trasy.

Obchodzimy jakiś wierzchołek trawersem i docieramy do Przełęczy Książnickiej, nazwę swą biorącej od miejscowości obok. Na samej przełęczy zastajemy wiatę turystyczną. Z tego miejsca, po krótkim podejściu czeka nas długi jak na warunki tej trasy trawers do samochodu. Opuszcza nas też szlak żółty.

Po drodze mijamy i czytamy jeszcze kilka tablic. Przy jednej z nich znów jest ławka, która gdyby nie rosnące przed nią drzewa i krzewy oferowałaby piękne widoki. Pod koniec trasy, zaczynamy wytracać wysokość. Dołącza do nas szlak żółty, co oznacza, że do celu, pozostało około 500m. Krótki spacer małym wąwozem i wychodzimy na drogę prowadzącą do kościoła. Tu czeka nas ostatnia miła niespodzianka tego dnia, czyli panorama na Góry Sowie.

Wąwozik na końcu trasy.
Panorama na Góry Sowie

Po lekko ponad 2 godzinach meldujemy się z powrotem na parkingu. Mimo, że nikogo nie spotkaliśmy na swojej drodze, na parkingu jest już 13 samochodów, także nie jest to miejsce całkowicie zapomniane przez świat. Trasa jest prosta technicznie i bardzo przyjemna. Zdarzały się w paru miejscach powalone drzewa, ale nic czego nie można by obejść bokiem. Miejsce typowo rekreacyjne. Po drodze po za szumem lasu i śpiewem naprawdę licznych ptaków panował błogi spokój. Możemy z czystym sercem polecić taką drobną pętelkę.

Wszystkie wpisy z tego rejonu