Trzy Korony, to dość często odwiedzany przez nas szczyt. Dzięki łatwości dostępu, a zatem czasu potrzebnego na wycieczkę oraz spektakularności widoków z wierzchołka, jednak chyba nigdy nam się nie znudzą. Jedno z wejść opisywaliśmy już na blogu Pieniny – Trzy Korony 982 m n.p.m. – z Czorsztyna + rowery. Nie zdobywaliśmy ich tylko z jednego kierunku, czyli od Sromowców Niżnych i pora to zmienić. Wracamy dziś do domu, a przed nami długa droga, więc zależy nam na stosunkowo krótkim czasowo trekkingu. Startować będziemy spod Schroniska PTTK Trzy Korony, znajduje się tutaj parking, za który trzeba zapłacić 35zł. Nieco poniżej schroniska przy muzeum jest kilka darmowych miejsc.
Spod schroniska, pięknie prezentują się białe szczyty Trzech Koron. Ruszamy żółtym szlakiem. Jest to szeroka droga. Mijamy skrzyżowanie ze szlakiem zielonym. Widnieje tu informacja, o drzewach zwalonych, blokujących szlak. Wstępnie planowaliśmy schodzić właśnie tą drogą. Na razie jednak idziemy dalej żółtym. Wchodzimy do wąwozu. Robi on niesamowite wrażenie. W dole wije się Szopczański Potok, a po obu stronach pną się jasne, wysokie skały. W paru miejscach wypatrzeć można również wloty do jaskiń. Przejście tym przepięknym miejscem, to mniej niż kilometr. Droga jest łatwa i szeroka, lecz chociaż tego nie widać, cały czas pnie się delikatnie w górę. Jest to naprawdę piękne miejsce.



Następnie żółty szlak wchodzi w las na zbocza szczytu Czoło 815 m n.p.m. Teraz podejście jest już wyraźne. Nie jest trudne technicznie, a wszelkie przeszkody pomagają pokonywać schody i kładki. Sam szlak niweluje nachylenie stoku przez liczne zakosy i stopnie oraz barierki. Podejście wymaga wysiłku, ale jest śmiało do pokonania nawet przez osoby ze słabsza kondycją. Wychodzimy na polanę, która co dziś nie zaskakuje nazywa się Szopczańska, a po paru minutach stajemy na Przełęczy Szopka. Wyczytaliśmy, że jej alternatywna nazwa, to Chwała Bogu, co może pochodzić od zawołania wznoszonego przez ludzi, którzy tu docierali, pokonując drogę ze Stomowców Niżnych do Krościenka, bo znakowana żółtymi znakami ścieżka jest najkrótszym pieszym połączeniem obu miejscowości, a przełęcz stanowi na tej trasie koniec podejścia. Z przełęczy jest ładny widok na Tatry, lecz niestety dziś, pogoda go nie oferuje.



Zmieniamy kolor szlaku na niebieski w kierunku Okrąglicy, czyli najwyższej turni Trzech Koron 982 m n.p.m. Droga podchodzi przez las i polany nadal pod górę. Ścieżka dalej jest dostosowana do nawet przypadkowych piechurów. Po drodze mijamy polanę i wiatę z paroma ławkami i chwilę później jesteśmy przed kasami na wierzchołek. W sezonie, czyli od 20.04 do 31.10, pobierana jest tu opłata za wejście na platformę na szczycie skałki. Jako, że jest po za sezonem, to po za opłatami unikamy również tłumów, wbijamy na platformę i możemy cieszyć się pięknym widokiem. Nie ma dziś bardzo rozległych widoków, ale jak zwykle są imponujące.



Po chwili kontemplacji, schodzimy na dół i kontynuujemy marsz niebieskim szlakiem. Zejście jest węższe i zdecydowanie stromsze. Szybko wytracamy wysokość i docieramy do Polany Kosarzyska. Zaczyna się tutaj zielony szlak, który schodzi praktycznie do schroniska z którego zaczynaliśmy dzisiejszą wędrówkę. Przy punkcie opłat na platformę powtórzony był komunikat o trudnościach na tej ścieżce, spowodowanej zwalonymi drzewami na szlaku zielonym, ale rozmawialiśmy z mijanymi turystami, idącymi nim pod górę i nie potwierdzali tych rewelacji. Sprawdziło się. Szlak jest zdecydowanie trudniejszy niż podejście szlakiem żółtym. Jest to wąska momentami ścieżka przecinającą wzdłuż strome zbocze. Jeśli chodzi o wspomniane drzewa, to zostały one usunięte i jest drożna. Po około kilometrze, w połowie zejścia jest przełęcz Wyżni Łazek, jest tu ławeczka i od tego momentu szlak staje się prostszy, szybko wytracamy wysokość i dochodzimy do szlaku żółtego.




Pokonujemy brodem potok i już widać schronisko, z którego startowaliśmy. Zataczamy pełne kółko, a właściwie z przebiegu śladu na mapie, to serduszko i po niespełna 3 godzinach meldujemy się w aucie.


Jest to bardzo ciekawy szlak, szybki ale obfitujący w ciekawe widoki. Idzie się też lekko zmęczyć. Na szybką trasę, zdecydowanie do polecenia.
Wąwóz Szopczański pięknie się prezentuje na zdjęciach. Sprawia wrażenie głębokiego i wąskiego. Będę musiał kiedyś go odwiedzić.
Polecamy o każdej porze roku 🙂