Pogórze Orlickie – Hušák 626m n.p.m.

27 lipca, 2025

Wycieczkę na Hušák, szczyt Pogórza Orlickiego, odbyliśmy przy okazji zwiedzania zamku Bouzov. Oba punkty należą do listy Sudeckiego Włóczykija. Na mapie trasa wyglądała jak luźny spacerek, ale w rzeczywistości okazała się prawdziwą przeprawą. Ale po kolei.

Dojeżdżamy do miejscowości Pacov, mijamy kilka domów i zatrzymujemy się na skrzyżowaniu gruntowej drogi z asfaltową, w pobliżu większego gospodarstwa. Znajduje się tu nieco miejsca, by bezpiecznie zaparkować auto, nie blokując ewentualnych użytkowników drogi. Ruszamy zielonym szlakiem. Początkowo to szeroki, szutrowy trakt, ledwie zauważalnie pnący się pod górę.

Miejsce parkowania

Po około 600 metrach szlak odbija z drogi w lekko zarośniętą, ale wciąż dobrze widoczną i szeroką ścieżkę. W tym miejscu teren staje się bardziej stromy – na kolejnym odcinku 600 metrów zyskujemy około 100 metrów wysokości. Docieramy ponownie do wygodnej drogi i skrzyżowania szlaków. Trzymamy się zielonego koloru na dwóch kolejnych rozwidleniach. Przy drugim pojawia się oznaczenie informujące, że po drodze znajduje się Holubí studánka, czyli „Gołębie Źródło”.

Skrzyżowanie szlaków

Po chwili docieramy na miejsce. Stoi tu urokliwa kaplica, są ławki, a wspomniane źródełko bije chłodnym, czystym strumieniem. Woda jest zimna i smaczna. Z tym miejscem wiąże się legenda – podobno gołębie przyniosły tu rannego żołnierza, który po napiciu się wody cudownie ozdrowiał.

Kapliczka przy źródle
Źródło

Ruszamy dalej – i tu zaczynają się komplikacje. Szlak powinien odbijać w lewo, pod górę, za budynkiem, jednak nie widać żadnej wyraźnej ścieżki. Musimy podejść „na szagę” – choć nie jest to szczególnie trudne, zapowiada dalsze trudności. Znów trafiamy na szeroką drogę, z której rozpościerają się piękne panoramy. Po bokach rośnie czerwono owocujący bez koralowy i mnóstwo malin.

Pierwsza szaga

Po około 200 metrach powinniśmy skręcić w lewo, pod górę, ale nie ma po tym śladu – zarośla malin skutecznie zniechęcają do przeciskania się przez krzaki po pas. Korzystamy z obejścia sugerowanego przez mapy.cz – idziemy kawałek dalej i zawracamy. To rozwiązanie okazuje się dobre.

Teraz powinniśmy odbić w prawo, pod górę. Oznaczenia są słabe, ale według mapy powinniśmy wejść do lasu i iść w górę, aż do jego końca. I tu trafiamy na problem – przed nami gęstwina kłujących krzewów, żadnych znaków, żadnej wydeptanej ścieżki. Przedzieramy się siłą, torując sobie drogę. Po dłuższej chwili kluczenia wychodzimy na drogę. To było naprawdę trudne przejście.

Lasek za którym są połacie malin do przejścia

Szczyt Hušák oznaczony jest biało-czerwoną tyczką, ale bez żadnej tabliczki. Robimy zdjęcia i ruszamy dalej, wzdłuż drogi na północ. Z głównej drogi szlak odbija w krzaki – właśnie stamtąd powinniśmy byli się tu dostać. Rośnie tam duży, rozłożysty buk – warto z dołu kierować się właśnie na niego. Choć nie jest to najwyższy punkt w okolicy, to właśnie tu znajduje się tabliczka szczytowa i kopczyk kamieni.

Szczyt Hušáka
Tabliczka Hušák na buku
Malowidło na kopcu

Robimy kilka zdjęć na potwierdzenie i rozpoczynamy zejście. Nadzieję daje ścieżka wychodząca z polanki pod drzewem, ale niestety zanika po kilku metrach – znów musimy torować sobie drogę przez maliny. Wracamy niemal tą samą trasą, z tą różnicą, że nie schodzimy zielonym szlakiem do drogi przy źródle, ale idziemy prosto, by po chwili znów połączyć się ze szlakiem – tym razem bez konieczności kolejnego przedzierania się i z łagodniejszym zejściem.

Zejście z Hušáka
Buk na którym jest tabliczka, widziana z dołu.

Na całej trasie nie spotkaliśmy nikogo. Jeśli chodzi o atrakcje, do których przyzwyczaiły nas wcześniejsze przygody z Sudeckim Włóczykijem – tym razem nie było szału 😄. Wracamy z podrapanymi nogami, ale ostatecznie zadowoleni – cel został osiągnięty!

Wszystkie wpisy z tego rejonu