Luboń Wielki 1022 m n.p.m. to najwybitniejszy szczyt Beskidu Wyspowego. Należy on do Diademu Polskich Gór, aczkolwiek w regulaminie nie jest wyszczególnione, jaki mikroregion reprezentuje. Góra jest silnie zalesiona, dzięki czemu podczas II Wojny Światowej na jej zboczach ukrywali się partyzanci. Na szczycie stoi schronisko oraz wieża radiowa. Na jego zboczach znajduje się gołoborze, przez które przebiega szlak turystyczny. Mamy zamiar zdobyć Luboń z Rabki Zdrój Zaryte. Jest to kiedyś niezależna wieś, dziś część Rabki. Jest to wariant dość krótki, bo zaledwie 7.5km i obejmujący około 550m przewyższenia. Samochód zostawiamy na płatnym parkingu przy sklepie Lewiatan.
Całodniowy pobyt to koszt 10zł. Przebiega tu szlak niebieski, lecz my decydujemy się podejść żółtym. Wyloty obu ścieżek na główną drogę znajdują się blisko siebie. Przy wejściu na szlak, szlakowskaz informuje nas o tym, że na szczyt jest 2h. Od samego początku dość wygodna droga zaczyna się piąć pod górę. Nie jest to może droga na wózek dziecięcy, ale nie ma żadnych problemów technicznych. W pewnym momencie idzie skrajem polany, z której prawdopodobnie rozciągają się jakieś widoki, ale przy dzisiejszej pogodzie, nie ma szans nic zaobserwować. Stan taki trwa około 2.5km, podczas którego pokonujemy około 390m przewyższenia, czyli znaczną część dzisiejszego dnia.
Wchodzimy teraz na teren Rezerwatu Przyrody Luboń Wielki. W pobliżu znajduje się mała kapliczka poświęcona Żołnierzom AK. Trasa teraz jest bardziej usiana kamieniami, a w pewnym momencie przechodzi we fragment pokonujący gołoborze, największa atrakcję dzisiejszego dnia. Fragment tego szlaku nazywa się Perć Borkowskiego na część Stanisława Dunin-Borkowskiego – budowniczego i wieloletniego gospodarza schroniska PTTK na Luboniu Wielkim i zasłużonego działacza turystycznego. Jest to paręset metrów po kamieniach. Zdecydowanie się tędy lepiej wchodzi, niż schodzi. Jest to również jak na Beskidy dość unikatowe miejsce. Na szczycie gołoborza stoi figura Matki Boskiej.
Teraz trasa znów jest dość równa i wiedzie to w górę, to w dół. Obserwować tu można liczne płyty skalne i otwory do jaskiń. Pod koniec podejścia przemieszczamy się ścieżką wśród wysokich buków, które całe są usiane wyrytymi przez człowieka napisami. Daty niektórych „wpisów” świadczą, że powstały nawet 40 lat temu. Chwile później jesteśmy na szczycie Lubonia Wielkiego. Zastajemy tu budynek schroniska, które zbudowane jest na planie kwadratu, podmurowane, wygląda dość wyjątkowo i ładnie. Stoi tutaj od 1931 roku. Podczas II Wojny Światowej służyło partyzantom, a mimo to udało mu się przetrwać wojenną zawieruchę. Po za schroniskiem stoi również Radiowo-Telewizyjny Ośrodek Nadawczy Luboń Wielki. Jest to nadajnik zbudowany w 1961 roku w celu umożliwienia transmisji mistrzostw świata FIS w Zakopanem. Jego zasięg na północ sięga Krakowa, a nawet województwa świętokrzyskiego. Budowla o wysokości 51m pokryta jest w dużej części gontem, dzięki czemu ładnie wpisuje się w krajobraz. Na szczycie niestety nie możemy podziwiać żadnych widoków, ponieważ szczyt zasnuwają deszczowe chmury.
Po chwili spędzonej u góry, rozpoczynamy zejście na dół szlakiem niebieskim. Początkowo biegnie on wspólnie z zielonym, szeroką wygodną drogą leśną. Należy jednak zachować ostrożność, bo przy rozejściu szlaków jest jeszcze trzecia nieoznakowana droga, a ono samo jest średnio oznaczone. Teraz poruszamy się już szlakiem niebieskim. Sukcesywnie wytraca on wysokość. Podłoże miejscami jest usypane luźnymi kamieniami, ale zazwyczaj obok idzie ścieżka lasem. W ten sposób w godzinę później spokojnego marszu jesteśmy z powrotem w Zarytem.
Wracamy do auta i w nieco ponad 3 godziny zamykamy tą pętle. Na szlaku spotkaliśmy trochę osób, mimo iż pogoda była nienajlepsza. Przejście całkiem ciekawe, dobre na szybką wycieczkę w Beskidzie Wyspowym. Widokowo wydaje nam się, że przynajmniej kilka miejsc prezentowałoby się dobrze, ale niestety nie dane było nam ich dziś oglądać.