Przyjemna i krótka wyprawa z dwoma mocniejszymi akcentami… no może trzema 😀 Tym razem oszczędzamy siły i stawiamy na relaks. W ramach przejścia zaplanowano kilka atrakcji:
1) podróż pociągiem do stacji Wałbrzych Główny,
2) punkt widokowy na Wołowcu 776 m n.p.m.,
3) wieża widokowa i ognisko na Borowej 853 m n.p.m,
4) ruiny zamku Nowy Dwór na Górze Zamkowej 616 m n.p.m.
Podróż pociągiem przebiega bez zakłóceń. Wygodnie docieramy do stacji Wałbrzych Główny, gdzie swój początek mają szlaki wszystkich kolorów wykorzystywanych w polskich górach. Można tutaj rozpocząć przynajmniej kilka ciekawych wycieczek. Nasz wariant zakłada start szlakiem czarnym.
Początkowo wędrujemy pośród zabudowań. Kawałek za biedronką skręcamy w prawo i zaczynamy podchodzić drogą umocnioną betonowymi płytami.
Na skrzyżowaniu szlaków skręcamy w lewo na szlak czerwony i nim idziemy kawałek wąską ścieżką, aż do kolejnego skrzyżowania ze szlakiem niebieskim (Przełęcz Szypka 626 m n.p.m.). Tu ostro skręcamy w prawo i kierujemy się na pierwsze ze wzniesień – Dłużyzna 685 m n.p.m.
Podejście jest bardzo łagodne, a sama góra spłaszczona, trudno byłoby nawet powiedzieć, gdzie jest jej najwyższy punkt, gdyby nie tablica przybita do drzewa.
Idziemy dalej. Tutaj spodziewamy się pierwszego z mocniejszych akcentów – podejścia na Wołowiec 776 m n.p.m. z krótką przerwą na Małym Wołowcu 718 m n.p.m. Zgodnie z oczekiwaniami, noga troche piecze 😀 Na Wołowcu mamy ciekawy punkt widokowy w kierunku Kotliny Jeleniogórskiej. Bardzo dobrze widać pasmo Karkonoszy ze Śnieżką na czele.
Krótkie zejście, krótkie podejście i jesteśmy na kolejnym szczycie – Kozioł 774 m n.p.m. Trudno tu jeszcze mówić o grani, ale przejście pomiędzy wierzchołkami trochę ją przypomina. Bardzo ciekawy fragment.
Zejście z Kozła jest całkiem strome i sypkie, nie ma gdzie się śpieszyć.
Docieramy na Kozią Przełęcz i pewnie rozpoczynamy podejście na Borową – fragment na mapach oznaczany jako “Ścieżka przez mękę”. Kolejny mocniejszy akcent 😀 Mamy tu do pokonania 200 m przewyższenia na odcinku 600 m. Długo nie jest, ale całkiem intensywnie.
Na szczycie biwakujemy, rozpalamy ognisko i pieczemy kiełbaski. Pomimo zimowej aury jest całkiem ciepło. Słońce przebija się zza chmur i nie wieje, co jest najważniejsze. Najedzeni i wypoczęci wchodzimy na wieżę. Widoki mamy w każdą stronę. Tablice informacyjne pomagają w rozpoznawaniu widzianych szczytów.
Schodzimy czerwonym szlakiem w kierunku południowym i wracamy na Kozią Przełęcz szlakiem niebieskim. Tutaj wchodzimy na szlak żółty i nim wędrujemy na Górę Zamkową z ruinami zamku Nowy Dwór.
Podejście na zamek od tej strony jest krótkie i mało wymagające. Same ruiny wydaje się, że mogłyby być lepiej zagospodarowane. Nie ma żadnych tablic informacyjnych, które z pewnością pomogłyby wyobrazić sobie to miejsce z czasów świetności. Najbardziej charakterystyczną częścią zamku i chyba najlepiej zachowaną jest brama wejściowa od strony północno – zachodniej. Warto zaznaczyć, że sama góra pod względem budowy jest miejscem unikatowym na skalę europejską. Więcej informacji można znaleźć tu http://www.zamkipolskie.com/ndwor/ndwor.html
Schodzimy żółtym szlakiem w kierunku Wałbrzycha. Od tej strony sytuacja jest trochę trudniejsza. Szlak jest stromy i sypki, w zimie dodatkowo śliski. Trzeba uważać, żeby nie zjechać i się nie poobijać. Nie jest o to specjalnie trudno (to byłby ten trzeci mocniejszy akcent :D). Po zejściu już na spokojnie docieramy do dworca PKP.
Ciekawy wariant wycieczki z dobrymi punktami widokowymi. Atutem tej opcji z pewnością jest możliwość dojechania pociągiem. Strome podejścia pozwalają zapoznać się (nie wiem czy zaprzyjaźnić :D) z Górami Wałbrzyskimi.