Góry Wałbrzyskie – Chełmiec 851 m n.p.m., Mniszek 704 m n.p.m., Trójgarb 778 m n.p.m.

18 maja, 2020

Pasmo Gór Wałbrzyskich składa się z kilku masywów o wyspowym charakterze. Nie są duże, wysokości poszczególnych szczytów też nie robią wrażenia, ale na podejściach niejednokrotnie można się zdziwić :D. Już w latach przedwojennych doceniono walory turystyczne i krajobrazowe tych miejsc budując gospody i wieże widokowe na wybitniejszych wzniesieniach. Niestety żadna z tych budowali nie doczekała naszych czasów, ale po każdej z nich pozostał ślad.

Nasza propozycja uwzględnia wejście w dwa masywy, które wzięły nazwy od swoich najwyższych szczytów:
– Masyw Trójgarba i Krąglaka – wbijamy na Trójgarb 778 m n.p.m.
– Masyw Chełmca – wbijamy na Chełmiec 851 m n.p.m., Mniszek 704 m n.p.m., Boreczna 710 m n.p.m.

Wycieczka rusza z przystanku autobusowego w Lubominie. W weekendy zatoczka funkcjonuje jako parking dla samochodów. Zaraz obok na słupie przymocowano drogowskazy, na których znajdujemy nasz najbliższy cel – Chełmiec, zielonym szlakiem 1 h 30 min.

Przystanek autobusowy w Lubominie.
Drogowskazy.

Warto zaznaczyć, że Chełmiec pomimo swojej przynależności do Korony Gór Polski nie jest najwyższym szczytem Gór Wałbrzyskich. Wiąże się z tym zabawna historia, ponieważ w momencie ustanawiania tej popularnej odznaki, wysokość Chełmca była mylnie podana z uwzględnieniem znajdującej się na jej szczycie wieży telegraficznej 😀 Co za tym idzie, z rzeczywistej wysokości 851 m n.p.m. zrobiło się 869 m n.p.m. co faktycznie jest najwyższym punktem pasma, tym samym niesprawiedliwie pozbawiając tytułu najwyższej góry Borową 853 m n.p.m.

Pierwszy kilometr idziemy asfaltem delikatnie pod górę. Potem skręcamy w lewo i dalej spacerujemy już leśną drogą. Nie jest to specjalnie przyjemny odcinek, w rowach leży dużo śmieci i gruzu.

Początkowy odcinek zielonego szlaku po asfalcie.
Zejście z drogi asfaltowej do lasu.
Zaraz po wejściu do lasu.

Dochodzimy do wypłaszczenia. Teren trochę odsłania się dzięki czemu mamy dobry widok na Chełmiec z rzucającymi się w oczy dwoma masztami telekomunikacyjnymi na jego szczycie.

Maszty telekomunikacyjne na szczycie Chełmca.

Dalej szlak z drogi prowadzi na ścieżkę znacznie zwiększając swoje nachylenie. Pośród bukowego lasu drę ostro do góry po sypkim zboczu. Podejście gdzieś w połowie przecina czarny szlak, który jest zdecydowanie mniej siłowy. Prowadzi nim Droga Krzyżowa Trudu Górniczego i on także prowadzi na szczyt. Można nim kontynuować podejście jeżeli ma się dość, a można też nie dać za wygraną i powalczyć zielonym szlakiem do końca.

Zejście z drogi na ścieżkę w kierunku Chełmca. Początek podejścia.
Podejście zielonym szlakiem na Chełmiec.
Przecięcie z czarnym szlakiem.
Widoki z zielonego szlaku kawałek powyżej przecięcia z czarnym szlakiem.
Podejście na Chełmiec.

Po II wojnie światowej teren partii szczytowej był zamknięty. Przypominają o tym mijane na zielonym szlaku betonowe słupy, resztki płotu. Funkcjonowała tu wtedy stacja zagłuszająca Radio Wolna Europa.

Na górze oprócz wcześniej wspomnianych masztów zobaczymy krzyż milenijny o wysokości 45 metrów oraz wybudowaną w latach 1887-1888 kamienną wieżę widokową z przynależnym do niej budynkiem pełniącym kiedyś funkcje gospody i schroniska. Obecnie obiektem zarządza Europejskie Centrum Radiokomunikacji Amatorskiej. Przy odrobinie szczęścia jest możliwe wejście na górę, jeżeli ktoś będący aktualnie na wieży nas wpuści. Można próbować umawiać się telefonicznie. Osobom chcącym wbić pieczątkę do książeczki KGP powinno na tym podwójnie zależeć, ponieważ znajduje się ona w środku obiektu. Tak poza tym na górze miejsca na biwak nie brakuje. Jest zadaszona wiata oraz paleniska z ławkami.

Kamienna wieża widokowa.
Chełmiec 851 m n.p.m.
Krzyż milenijny na szczycie Chełmca.
Drogowskazy na Chełmcu.

Schodzę szlakiem niebieskim w kierunku Boguszowa-Gorce. Góra jest poprzecinana masą nieoznaczonych ścieżek, przez co łatwo się pomylić. Rekomenduje często wspomagać się aplikacją z mapą i gpsem, żeby nie nadrobić zbyt wiele. Zejście w dalszej części jest całkiem strome.

Widoki na zejściu z Chełmca.
Droga Krzyżowa Trudu Górniczego. Stacja XI.
Zejście niebieskim szlakiem.
Zejście niebieskim szlakiem.

Po wyjściu z lasu odsłania się widok na mój kolejny cel – Masyw Mniszka i Borecznej. Pomimo wyraźnej niezależności zalicza się go do Masywu Chełmca. Przechodzę przez drogę, spaceruje chwile drogą polną aż dochodzę do podejścia, które podobnie jak w przypadku Chełmca jest strome.

Wyjście z lasu po zejściu z Chełmca.
Mniszek i Boreczna.
Przejście łąką pod Mniszkiem.
Podejście na Mniszka.
Podejście na Mniszka.

Aktualnie na szczycie Mniszka stoi jedynie drewniana, przypalona wiata i słupek z nazwą szczytu. Przed wojną z kolei funkcjonowała tu restauracja, a miejsce tętniło życiem. W miarę wzrostu popularności wybudowano tu muszlę koncertową, a także kręgielnie. Do restauracji przynależała 19 metrowa wieża widokowa, po której został jedynie fundament. W 1920 roku obiekt został rozebrany, ze względu na zły stan techniczny. Ponoć budowla zaczynała pękać na skutek ruchów góry.

Szczyt Mniszka.
Wiata turystyczna na Mniszku.

Aby iść dalej trzeba się zawrócić i kierować w stronę następnego wzniesienia – Borecznej. Na tym odcinku brakuje oznaczeń w kluczowych miejscach, a dalej w ogóle wykarczowano las, więc nie ma nic. Nawigacja gps bardzo ułatwia życie.

Ścieżka na Boreczną.
Tu był kiedyś szlak przez Boreczną.
To co zostało z niebieskiego szlaku.

Szybko wytracam wysokość i docieram do zabudowań. Na skrzyżowaniu z ulicą Romualda Traugutta wchodzę na czarny szlak i nim wędruje aż do wsi Jabłów. Przejście przez Boguszów-Gorce nie jest specjalnie atrakcyjne. Jedynym punktem wartym uwagi jest odrestaurowany Szyb Witold, historyczny obiekt z XVIII wieku ściśle związany z wydobyciem węgla kamiennego. Miejsce jest udostępnione turystom, lecz ja tym razem nie skorzystałem z okazji. Odcinek czarnego szlaku powyżej Boguszowa-Gorce jest typowo spacerowy. Wędruje się pośród pól z doskonałym widokiem na Masyw Chełmca.

Zejście z Borecznej.
Zejście z Borecznej.
Szyb Witold.
Czarny szlak powyżej Boguszowa – Gorce.
Czarny szlak powyżej Boguszowa – Gorce. W tle Masyw Trójgarba.

W Jabłowie chwile idziemy asfaltem, potem skręcamy w lewo i zaczynamy podejście na Trójgarb. Przez dłuższą część wędrujemy odsłoniętym terenem, potem wchodzimy do lasu. Nachylenie jest łagodne, w porównaniu do tych, które już mam w nogach.

Drogowskazy na Trójgarb. Jabłów.
Podejście na Trójgarb. Widać już górny taras wieży widokowej.

Nie powinno być już chyba niespodzianką, że w latach przedwojennych szczyt Trójgarba również był zagospodarowany. Funkcjonowała tu gospoda z tarasem widokowym. Niestety po wojnie obiekt rozebrano. Dopiero na przełomie 2018/2019 góra doczekała się nowej wieży widokowej. Tarasy górują kilka metrów nad drzewami odsłaniając panoramę na dużą część Sudetów. Oprócz tego można powiedzieć, że cały masyw został odświeżony. Powstały nowe wiaty turystyczne z paleniskami (niektóre nawet z rusztem) i tablice informacyjne zdradzające wiele ciekawostek przyrodniczych związanych z tymi terenami.

Wieża widokowa na Trójgarbie.
Widok na Masyw Chełmca.
Drogowskazy na Trójgarbie.

Do Lubomina wracam szlakiem zielonym. Od Skrzyżowania pod Trójgarbem szlak nabiera nieco górskiego charakteru. Prowadzi trawersem nad dolinką, charakterem przypominającą wąwóz. Na dnie widać płynący strumień. Muszę przyznać, że ten odcinek szczególnie przypadł mi do gustu, chyba najbardziej z całej wycieczki.

Zejście z Trójgarba zielonym szlakiem.

Docieram do Bacówki pod Trójgarbem, a raczej tego, co z niej zostało. Obiekt wybudowany przez Polskie Towarzystwo Turystyczne – Krajozawcze, którego początki sięgają 1977 roku został rozebrany w 2017 roku, a szkoda, bo na skale sudecką był unikatowy. Charakterystyczny strzelisty dach tego typu budowli nawiązywał do architektury beskidzkiej.

Nie było mi dane gościć w Bacówce za czasów jej świetności, więc trudno cokolwiek więcej powiedzieć, ale jakby nie było, trudno przejść obok czegoś takiego obojętnie. Pod fundamentem Bacówki funkcjonuje duży parking. Wisi kartka, że płatny, ale nikogo pobierającego opłaty nie widziałem. Końcowy odcinek po asfalcie prowadzi pod przystanek, kończąc moją wyprawę.

Pętla, pomimo że niedługa jak na wiosenne warunki, może dać w kość. Tak jak wspomniałem we wstępie, Góry Wałbrzyskie składają się z kilku wyraźnie oddzielonych masywów, przez co na tego typy wycieczkach trzeba być przygotowanym na zdobywanie i wytracanie wysokości więcej niż raz 😀 Trzeba również wspomnieć o stromym, siłowym charakterze podejść (istnieją łagodniejsze alternatywy). Wielka szkoda, że wspominane, funkcjonujące dawniej obiekty turystyczne nie doczekały naszych czasów. Tereny są atrakcyjne, dobrze skomunikowane i z pewnością zasługują na więcej uwagi, ponieważ mogłyby odciążyć chociażby przeludnioną Ślężę.

Wszystkie wpisy z tego rejonu