Vikštejn to najbardziej wysunięty na wschód szczyt z listy odznaki Sudecki Włóczykij. Szukając informacji, większość wyników będzie dotyczyć zamku o tej samej nazwie na jego wierzchołku. Góra od północy nie jest szczególnie wybitna, natomiast jej pozostałe zbocza stromo spadają w kierunku zakola tworzonego przez rzekę Morawę. Na zamek wchodziliśmy po najmniejszej linii oporu. Około 500m od niego znajduje się parking na kilkanaście miejsc.
Pogoda była całkiem ładna, zwłaszcza jak na koniec marca, więc i turystów było nawet sporo. Na parkingu jest budka gastronomiczno-pamiątkowa, jednak tym razem była zamknięta. Drogą przebiega szlak niebieski. Przy parkingu znaki prowadzą w dół zbocza, a my przekroczymy drogę i delikatnym podejściem kierować się będziemy za znakami „odgałęzienie do ruin zamku lub innego budynku” (odbocka ke zřícenině hradu ci jineho objektu). Ma on w Czechach postać białego kwadratu z symbolem w kształcie wielkiej drukowanej litery L w środku, o kolorze szlaku jakiego jest odgałęzieniem. Szeroka, wygodna leśna ścieżka pnie się nieznaczenie do góry. Po drodze mijamy budynek gospodarczy i zaraz przed zamkiem pomnik Walthera von der Vogelweide, średniowiecznego poety. Ma on formę kamiennego kopca z wmurowaną tablicą przedstawiającą jego wizerunek z dzieła Codex Manesse, spisanego na początku XIV wieku, bogato ilustrowanego zbioru poezji.
Zaraz za pomnikiem znajduje się most przerzucony nad dawną fosą. Wchodzimy na teren dawnego grodu. Jego udokumentowana historia sięga XIV wieku. Był on znaczącym obiektem obronnym na ziemi Opawskiej, często zmieniający właścicieli. Z ciekawszych włodarzy urzędowali tu podczas Wojny Trzydziestoletniej Duńczycy. Dziś ruiny składają się z murów i częściowo zachowanych budynków. Można zwiedzać właściwie cały obiekt. Ciekawym punktem są piwnice. Na terenie zamku znajduje się tablica z opisem jakie pomieszczenia znajdowały się tu niegdyś.
Na końcu ruin znajduje się niewysoka wieża widokowa. Widać z niej częściowo dolinę rzeki, przysłoniętą gdzieniegdzie drzewami.
Po dokładnym obejrzeniu zamku, wracamy drogą, którą tu przyszliśmy do auta. Spacerek, bo z racji odległości mianem trasy ciężko to określić, bardzo przyjemny. Kolejny Włóczykij w kolekcji.