Beskid Sądecki – Eliaszówka 1023 m n.p.m

29 marca, 2020

Ciekawa trasa w Beskidzie Sądeckim, zahaczająca delikatnie o piękny fragment Pienin, tj. Dolinę Białej Wody. Mimo ponad 22km i 900m przewyższenia wg mapy, trasa wydaje się lekka i przyjemna. Pogoda tego dnia zmienia się jak w kalejdoskopie, zaczynając od zachmurzenia, które mogło wróżyć nawet opady, kończąc na wzorowej temperaturze i braku chmur.

Całą wyprawę rozpoczynamy na dużym parkingu na końcu Jaworek. Parking jest płatny i trzeba mieć przygotowaną gotówkę! Co więcej, przyjmuje on tylko monety, lecz na szczęście obok stoi rozmieniarka banknotów. Ruszamy asfaltową drogą szlakiem żółtym i czerwonym. Droga pnie się delikatnie pod górę i prowadzi nas do wejścia do Rezerwatu Dolina Białej Wody, będącego częścią Pienin.

Wejście do rezerwatu.

My jednak w tym miejscu skręcamy w lewo wraz ze szlakiem czerwonym i rozpoczynamy najdłuższe dzisiejszego dnia podejście. Szlak przez większość podejścia prowadzi rozległymi łąkami, na których wypasają się owce. Wzbudzamy żywe zainteresowanie psów owych owiec pilnujących i mamy okazję zamienić kilka słów z pasterzem. Po za nami ludzi na razie nie uświadczamy, mimo majowego weekendu. W dole widać Dolinę Białej Wody z jej skalistymi wzniesieniami.

Podejście czerwonym szlakiem.
Owce, które sprawiają nam niesamowitą radość 😀

Ostatni odcinek pokonujemy leśną drogą i docieramy do pierwszych płaskich odcinków. Cisza i spokój. Pokonujemy kolejne kilometry po leśnej, trochę błotnistej drodze. Jesteśmy w technologicznej czarnej dziurze, przynajmniej jeśli chodzi o dostęp do internetu. Niezastąpiona staje się papierowa mapa. Udostępniamy ją napotkanej parze turystów, która poszukuje właściwej drogi na Radziejową (1266,5 m n.p.m.) , najwyższy szczyt Beskidu Sądeckiego. Niestety minęli ostatnie skrzyżowanie i od tej pory poruszali się źle, bez możliwości zweryfikowania postępów. Po tej krótkiej rozmowie, ruszamy dalej czerwonym szlakiem, dochodzimy do wspomnianego przed chwilą skrzyżowania ze szlakiem niebieskim.

Rozejście szlaków.

Dziś nie jest naszym celem zdobycie Radziejowej czy choćby Wielkiego Rogacza (1182 m n.p.m.), mimo to skręcamy na paręset metrów aby dojść do polany na zboczu Małego Rogacza (1162 m n.p.m.). Według wcześniejszego rekonesansu wiemy, że jest to punkt widokowy, z którego rozciąga się piękna panorama na Tatry. My jednak nie mamy złudzeń, że przy aktualnej pogodzie coś tam zobaczymy, ale z drugiej strony nie zaszkodzi pokonać tak krótkiego odcinka i się upewnić. Czas nas nie nagli… Tak jak spodziewaliśmy się z panoramy nici :D.

Schodzimy z powrotem do szlaku czerwonego i kierujemy się nim i niebieskim na Bacówkę Na Obidzy. Przez ten 2.5km odcinek z kolorami szlaków dzieje się wiele. Najpierw odbija szlak niebieski w kierunku Przełęczy Rozdziela, ale w tym samym miejscu rozpoczyna się ścieżka znakowana na zielono, która po paruset metrach również skręca na Eliaszówkę, my natomiast czerwonym szlakiem po betonowych płytach docieramy do Bacówki.

Bacówka Na Obidzy.

Tu pora na pierwszy dłuższy przystanek. Lane piwo, nasze własne zapasy i ławy wystawione na świeżym powietrzu. Pogoda jest już idealna, nie chce nam się wstawać, zwłaszcza, że z tego miejsca są rozległe i piękne widoki. Możemy również zobaczyć stąd wieżę na Eliaszówce, najwyższym szczycie Ľubovnianskiej vrchoviny, czyli po polsku Beskidu Sądeckiego, po słowackiej stronie. Po prawie godzinnym popasie, czas w drogę, właśnie w to miejsce.

Odpoczynek przy piwku.

Wracamy się do skrzyżowania czerwonego z zielonym szlakiem i skręcamy w niego. Po paru kilometrach i niezbyt intensywnym podejściu trafiamy na szczyt. Leży on na granicy polsko-słowackiej. Znajdują się tam ławki i wieża widokowa.

Wieża na Eliaszówce.

Pamiątkowe zdjęcie przy tabliczce i wchodzimy na szczyt drewnianej konstrukcji. Z tego miejsca wg relacji również można zobaczyć panoramę Tatr, lecz naszym zdaniem aktualnie nie ma na to szans z powodu drzew przerastających galerię widokową w tamtym kierunku. Właściwie widoki otwierają się tylko na część polskiej strony, mniej więcej od Radziejowej po Piwniczną Zdrój.

Widoki z wieży widokowej.

Ludzi nie ma zbyt wielu, mijamy tylko kilka niedużych grupek polskich i słowackich piechurów. Wracamy do skrzyżowania zielonego i czerwonego szlaku, skręcamy w lewo do wcześniejszego skrzyżowania. Dzisiaj już tu byliśmy. Zielony szlak się tu kończy, a niebieski idzie chwilę wraz z czerwonym i odbija na Mały i Wielki Rogacz lub kieruje się na Przełęcz Rozdziela (803 m n.p.m.) i właśnie w jej kierunku się udajemy. Schodzimy bardzo delikatnie, towarzyszą nam mijane stada owiec.

Sądeckie owce 🙂
Wełnianeczka

Po dotarciu na przełęcz rozdzielająca Pieniny i Beskid Sądecki, naszym oczom ukazuje się bardzo rozległa panorama na Pieniny i różne pasma Beskidów. Widać m.in. Babią Górę, Trzy Korony czy Wysoką. Widok jest cudowny!

Widoczki z Przełęczy Rozdziela.
Widoczki z Przełęczy Rozdziela.
Widoczki z Przełęczy Rozdziela, żółty szlak.
Żółty szlak.

Po chwilowej kontemplacji ruszamy w dół szlakiem żółtym, zostawiając niebieski idący dalej na Wysoką. Prowadzi on rozległą łąką. Docieramy do Doliny Białej Wody, części Pienin. Jest to wisienka na torcie dzisiejszej wspaniałej wyprawy. Drogą wśród skał, poprzez niezliczone mostki, brody, w towarzystwie turystów pieszych, z wózkami, konno, przechodzimy cały rezerwat do asfaltowej drogi, którą rozpoczynaliśmy dzisiejszą trasę.

Dolina Białej Wody.
Bród w Dolinie Białej Wody.
Skalne ściany w Dolinie Białej Wody.

Do żółtych dołączają znaki czerwone i po kilkunastu minutach meldujemy się z powrotem przy samochodzie.

Trasa godna polecenia, pełna miejsc z cudownymi widokami, bardzo przyjemna, szczególnie, że nie jest oblegana przez dziesiątki ludzi. Lekko ją modyfikując można w jej ramy włączyć Radziejową. Większość przewyższeń na tej trasie pokonujemy już na początku, dalszy marsz to głównie przyjemny spacer. Polecamy!

Wszystkie wpisy z tego rejonu