Góry Kaczawskie – Żeleźniak 664 m n.p.m., Dłużek 592 m n.p.m.

19 grudnia, 2021

Kolejna na łamach naszego bloga wycieczka w Góry Kaczawskie. W ramach zdobywania Korony Kaczawskiej wybieramy się na niespełna 20km trasę, obejmującą Żeleźniak 664m n.p.m. oraz Dłużek 592 m n.p.m.. Trasę rozpoczynać będziemy z Dobkowa. Pokrywa się ona znacznie z wycieczką opisaną już na blogu przez innego WiSowego podróżnika, z tym że obejmującą tylko jeden z tych szczytów. Tym razem ją trochę rozszerzymy.

Korzystając z doświadczeń kolegi, auto zostawiamy na parkingu w pobliżu kościoła pw. św. Idziego w Dobkowie. Ruszamy w kierunku szlaków czarnego i zielonego, drogą w kierunku Świerzawy. Przechodzimy po chwili przez most nad rzeką Bukownica i natrafiamy na ich początek. Kierować będziemy się za znakami zielonymi. Z powodu leżącego śniegu nie widać oznaczeń, ale pomaga nam drogowskaz na szczyt Kapliczna. Szlak wiedzie polniakiem i rozciągają się z niego ciekawe widoki. Dojrzeć można już wieżę na Dłużku, ale warto się również odwrócić, bo rozpościera się tutaj ładna panorama na Pogórze Kaczawskie. W identyfikacji szczytów pomagają zamontowane na trasie tablice informacyjne, niektóre w formie interaktywnej. Mijamy po drodze Kapliczną, na której jak wskazuje nazwa znajduje się kapliczka. Nie wchodzimy jednak na nią. Po jakimś czasie dochodzimy do lasu. Tutaj już łatwo odczytać znaki na drzewach. Ścieżka podchodzi teraz trochę bardziej pod górę, ale nadal wiedzie szeroką drogą. Samo podejście tez jest niewymagające. Dochodzimy do połączenia szlaku zielonego i czarnego.

Parking w Dobkowie
Zaraz za mostem, szlak wiedzie tam, gdzie prowadzi biała tablica
Podejście zielonym
Podejście zielonym
Skrzyżowanie zielonego i czarnego

Pokonaliśmy zatem większość podejścia dzisiejszego dnia. Czarny szlak idzie w lewo i prawo. Wybierzemy na razie drogę w lewo na Radzimowice. Droga mija szczyt Marcińca, ale nie ma tu zbyt wielu podejść. Następnie łączy się ze szlakiem niebieskim. Skręcamy w prawo i już za niebieskimi znakami ruszamy dość płaską ścieżką w kierunku pierwszego celu, czyli Żeleźniaka. Warto się tu wesprzeć mapami z Mapy.cz i skręcić w „ścieżkę za ostatnim płotem”. Mija ona z prawej strony ogrodzony młodnik. Jest wyraźna, mija skrzyżowanie z dużym placem i dalej wchodzi znów w las. Trawersuje ona zbocza Żeleźniaka. Zimą ścieżka na niego prowadząca nie jest widoczna, więc na szagę wchodzimy po prostu na najwyższy punkt. Podejście jest strome, ale krótkie. Na górze znajdujemy tabliczkę szczytową, punkt geodezyjny i właściwie tyle.

Czarny szlak w kierunku Radzimowic
W tym miejscu od szlaku niebieskiego odchodzi „Droga za ostatnim płotem”
Droga za ostatnim płotem
Szaga na Żeleźniak
Szczyt Żeleźniaka 664 m n.p.m.

Po spędzonej tu chwili, wracamy tą samą drogą, aż do skrzyżowania szlaków zielonego z czarnym i kontynuujemy podróż dalej, za znacznikami czarnymi. Mijamy szczyt Rogacza i na przełęczy, między nim a Dłużkiem zastaje nas piękna panorama, dodatkowo urozmaicona o słońce usadowione nisko nad horyzontem. Po chwili kontemplacji ruszamy czym prędzej na wieżę widokową na Dłużku, aby podziwiać zachód słońca. Pośpiech się opłacił się i możemy oglądać słońce chowające się za Wielkim Szyszakiem. Po zachodzie jeszcze chwilę przyglądamy się pięknym panoramom i ruszamy w dół, kontynuując marsz za czarnymi znakami. Mijamy m.in. wlot do starej sztolni uranu. W pewnym momencie ścinamy drogę wygodnym leśnym duktem, można to zobaczyć na mapie. Wychodzimy na sporą łąkę, gdzie możemy podziwiać ostatnie chwile gry świateł przed zmrokiem. Następnie już jedynie w świetle księżyca i czołówek wracamy do Dobkowa. Z godniejszych odnotowania miejsc jest jeszcze stary wapiennik w kępie drzew między polami, ale nie udaje ma się go wypatrzeć w ciemnościach.

Trawers czarnym szlakiem Rogacza
Panorama z przełęczy między Rogaczem, a Dłużkiem
Trawers Dłużka
Wieża na Dłużku
Tabliczka szczytowa na Dłużku
Zachód słońca z wieży
Panorama z wieży na Karkonosze. Widoczna m.in. Śnieżka i Wielki Szyszak.
Widok na Okole i Łysą Górę, na której świecą maszty

Droga zajęła nam niecałe 6 godzin, czyli tyle ile mniej więcej pokazywała mapa, a nie forsowaliśmy tempa i mieliśmy jeden dłuższy postój. Trasa technicznie była dość prosta, może po za końcówką podejścia pod Żeleźniak, ale i tam nie były to jakieś wybitne trudności. Tempo udało się utrzymać mimo śniegu. Kilometrażowo wyszło lekko poniżej 20km. Jest parę miejsc, z których rozciągają się ciekawe panoramy. Trasa do polecenia.

Wszystkie wpisy z tego rejonu